
Pozytywna historia:))
Miał 14 lat jak zapukał do drzwi dworku. Mam na imię Damian – przedstawił się – mieszkam tutaj we wsi i chciałbym Pani pomagać.
Przez kilka lat pomagał we wszystkim: w domu i w parku. Inteligentny, otwarty na nowości, ciekawy świata i ludzi, zawsze uśmiechnięty. Cieszył się jak w dworku gościli czasem jacy obcokrajowcy – bo miał kontakt z obcymi językami. Próbował ćwiczyć jogę i jeździć konno. Nie miał problemów ze sprzątaniem, grabieniem liści, pieleniem czy pomocy w kelnerowaniu. Lubiłam z nim pracować i przy okazji rozmawiać na różne tematy. Przyjaźni się z Oliwią, pomaga jej czasem w lekcjach i jakoś tak wrósł w nasz dom … Po maturze zwierzył się – że chciałby studiować dziennikarstwo w Warszawie (w której nigdy przedtem nie był), ale ma obawy, że sobie nie poradzi. W tym czasie gościła u mnie para moich przyjaciół – lekarzy. Patrzyli z uznaniem i sympatią na fajnego, bystrego chłopaka, który jak zwykle pomagał we wszystkim a potem został z nami na kolacji. Następnego dnia rano zaoferowali mu bezpłatny pokój i wyżywienie w stolicy. Właśnie zaczyna drugi rok studiów i myśli o drugim fakultecie:)
Kiedy teraz dowiedział się, że zostałam sama ze zwierzętami –zameldował się bez pytania wczesnym rankiem przy stajni i jak zwykle z uśmiechem zapytał – co trzeba zrobić, w czym pomóc.