W 1998 roku kupiłam stary, zaniedbany dworek w małej wsi Czartołomie na skraju Borów Tucholskich, niedaleko Chojnic – mojego rodzinnego miasta. Mieszkałam wówczas i pracowałam w Warszawie, ale w każdej wolnej chwili gnałam do Czartołomia,
gdzie rodzina pomagała mi się zagospodarować. Brat Mirek przeprowadził się z Gdyni i na miejscu nadzorował wszystkie prace remontowe. Mama Helena lubiła krzątać się w parku wokół dworku, dbać o kwiaty i pomagać w kuchni mojej starszej siostrze – Jance.
Krok po kroku, wielkim nakładem sił, odrestaurowaliśmy zabytkowy dworek, potem dawny spichlerz zbożowy, starając się odtworzyć klimat przedwojennego, ziemiańskiego folwarku. Było sporo (jak to w życiu) kłopotów po drodze, ale zawsze była pasja, duma i radość z tego co robimy. Nawet nie zauważyłam kiedy zleciało te 20 lat. Przez wiele lat zajmowałam się zawodowo pisaniem (dziennikarstwo, reklama, public relations) a prywatnie gotowaniem (jestem członkiem Slow Food). Dzieliłam życie z fajnym facetem: lekarzem, globtroterem, miłośnikiem sztuki i pasjonatem sportu. Po dobrych, ciekawych latach – nastąpił czas – kiedy przyszło mi zmierzyć się z trudnymi wydarzeniami jakie przychodziły jedno po drugim: moja choroba nowotworowa i kolejne pożegnania najbliższych mi osób.
Teraz mieszkam na wsi sama, z nastoletnią córką Oliwią i pokaźną gromadką zwierząt. Mam przekonanie, że prowincja to stan ducha, nie miejsce zamieszkania. Kontakt z naturą jest dla mnie tak samo ważny jak kontakt z kulturą. Zawsze z przyjemnością wpadam do Warszawy – lubię inspirującą energię tego miasta. Prowadzę bloga i pensjonat. I nie dzielę już życia na pracę i zajęcia prywatne. Zatytułowałam mojego bloga „Czasem słońce, czasem deszcz”, bo nie jest to kolejna, lukrowana historia o szczęśliwym życiu na łonie przyrody. To moje życie – po prostu…
Zapraszam serdecznie do czytania i odwiedzania.