Drzewa przydrożne

Las i woda to moje środowisko naturalne. Codziennie spaceruję z psami tą samą drogą – która każdego dnia i o każdej porze roku jest piękna inaczej 😊

Zawsze z wdzięcznością myślę o mądrości ludzi, którzy od wieków sadzili drzewa przydrożne – aby dawały cień przechodniom (i jeźdźcom w czasach bez samochodów) były też azylem dla przelatujących ptaków. Kilka lat temu uzupełnialiśmy drzewostan w parku i zostało nam kilkanaście sadzonek. Poprosiłam panów – którzy nam pomagali przy pracy, aby posadzili je przy mojej polnej drodze. Myślałam z przyjemnością o tym, że za parę lat moje drzewa ucieszą może kogoś, kto będzie tędy przechodził .

Tymczasem okazało się – że polna (jak sądziłam) droga ma status drogi gminnej. I posadzenie drzew bez pozwolenia przy takiej drodze jest niezgodne z prawem. W sprawie mojego nielegalnego czynu zebrała się nawet komisja urzędnicza, która po oględzinach na miejscu orzekła – że posadzenie drzew jest niezgodne z planem zagospodarowania przestrzennego. Zdziwiłam się – że takowy istnieje, bo na „mojej” bardzo odludnej drodze z rzadka widuję tylko kombajny – a liście i śmieci zbieram własnym sumptem. Otrzymałam oficjalną decyzję – że posadzone (na mój koszt) drzewa mam wykopać. Tu moi panowie zbuntowali się i oznajmili – jak władza chce, to niech sobie sama te drzewa wykopie, my do takiej niemądrej pracy ręki nie przyłożymy. Minął czas – natura sama dokonała selekcji  – część drzewek uschła, część obgryzły zające. Te które przetrwały – będą, mam nadzieję, szumieć jeszcze długo po tym jak ja przestanę tędy przechodzić…