
Rosół dobry na wszystko!
Co dzisiaj na obiad? – przysłała smsa – moja córka (oj chyba ciężki dzień w szkole!). Rosół – odpowiadam i cieszę się, że w ten chłodny, zimowy dzień – powita ją w domu przyjemnie kojący zapach domowego rosołu z kury. Jak mówią hipsterzy – prawdziwy comfort food 🙂
Mama zawsze gotowała rosół jak chorowaliśmy. Jak większość kobiet z jej pokolenia opierała się na tradycji, a nie wiedzy naukowej i miała rację! Uczeni potwierdzają tylko to – co każda gospodyni domowa wiedziała od zawsze – rosół jest dobry na wszystko! Odkryto, że zawiera min. cysteinę – ta substancja (podobna do acetylocysteiny – składnika wielu leków min. ACC) wytwarzana przy gotowaniu drobiu – ma właściwości przeciwzapalne, rozgrzewające i stymulujące nasz układ odpornościowy. Wykazano, że jedzenie rosołu wspomaga też funkcjonowanie układu pokarmowego, pomaga zredukować objawy alergii i przypadłości związane z chorobami autoimmunologicznymi – które ponoć mają związek ze zwiększoną przepuszczalnością jelit (tu lekarze dyskutują czy taka jednostka chorobowa istnieje). Rosół przyczynia się także do wzrostu serotoniny we krwi, poprawiając samopoczucie!
Lubię podkręcać walory smakowe i zdrowotne rosołu. Dlatego oprócz palonej cebuli (dla smaku i aromatu), suszonego lub świeżego lubczyku (żadnej maggi ani innych, sztucznych wzmacniaczy smaku!) dorzucam kawałek świeżego imbiru (rozgrzewa i pobudza krążenie) i dosypuję kurkumę – która nie tylko nadaje rosołowi piękny żółty kolor (nawet kurczaki zagrodowe nie dają takiego koloru jaki kiedyś dawały wiejskie kury) ale wzmacnia jego właściwości przeciwzapalne i antybakteryjne.
Zawsze dokładam też liść kapusty włoskiej i białej. Kapusta ma witaminy C tyle w cytryna a do tego komplet witamin z grupy B, sporo witaminy A, trochę witamin E, K i rutyny. Obecność siarki poprawia wygląd włosów, skóry i paznokci. W kapuście są też minimalne ilości niezbędnego dla zdrowia arsenu. Do tego jeszcze wapń, magnez, potas, żelazo oraz kwas foliowy. Liście zajadam sama jeszcze przed podaniem rosołu 🙂
Fajnie podprawia smak zupy dorzucenie śliwki suszonej (jeszcze lepiej wędzonej). Oczywiście musi być ząbek czosnku i posiekana natka świeżej pietruszki (kolejna bomba witaminowa). Taki rosół ma prawdziwą moc!
Wszystkim – którzy narzekają, że nie mają czasu na GOTOWANIE rosołu odpowiadam: zupa (podobnie jak pranie) robi się sama! Tak naprawdę potrzebujemy tylko kilka minut na wykonanie podstawowych czynności związanych z włożeniem wszystkich składników do garnka. Potem mam obiad na trzy dni: pierwszego dnia rosół z makaronem, drugiego dnia kurczak z rosołu z ryżem i warzywami, trzeciego dnia pomidorowa – rosół do znakomita baza dla większości innych zup – warto zamrozić małe porcje.