
Moje wiejskie życie
Odwiedził mnie Pan Rajmund. Nawet nie wie, że jest już potencjalną postacią literacką. Już dawno temu wydawnictwo, które cenię, chciało wydać książkę na podstawie zapisków z mojego dawnego bloga. Przydzielony Pan Redaktor sumiennie naniósł uwagi przy wszystkich moich opowieściach i anegdotach, zwłaszcza o bohaterach zwierzęcych: kotach, psach, koniach, kozach i na koniec dodał uwagę: Więcej o Panu Rajmundzie!!! Pan Rajmund był z nami od początku, zajmował się przede wszystkim zwierzętami, ale pomagał też w parku i nigdy nie kończących się remontach… Teraz rozejrzał się dookoła i powiedział: Gdyby był Pan Mirek, nigdy Pani nie zdecydowałaby się się sprzedać. – Ale i tak dzielnie sobie radziłam przez ten czas – uśmiechnęłam się, żeby nieco złagodzić atmosferę. To prawda – kiwnął poważnie głową. No nic – pożegnał się i pomaszerował powoli w stronę domu. Jak na Kaszubę – to i tak był bardzo wylewny – pomyślałam.